www.kronikireichen.fora.pl

Droga społeczności forum. Z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia życzę wam dużo zdrowia i miłości na nadchodzący 2014 rok. Oraz tego żeby ten świąteczny i wyjątkowy czas spędzili ze swoimi bliskimi. Administracja forum

Forum www.kronikireichen.fora.pl Strona Główna -> Myślodsiewnia -> Myślodsiewnia Silvii
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
Myślodsiewnia Silvii
PostWysłany: Sob 12:21, 21 Gru 2013
Silvia

 
Dołączył: 19 Gru 2013
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/15
Skąd: Dolnyśląsk
Płeć: Kobieta





Silvia spakowała kilka mikstur i rozkładaną ostrą dzidę. Pomyślała, że mogą się przydać. Znalazł się wśród nich szkiele-wzro, eliksir osłabiający, Vertiaserum i wywar tojadowy. Wszystkie fiolki schowała starannie do malutkiej fioletowej torby, w środku bowiem były specjalne miejsca, tak by fiolki nie stłukły się. Dziewczyna popatrzyła na córkę. Wzięła świstoklik w postaci małej figurki i razem przeniosły się do Francji, a dokładniej nie daleko Wąwozu Verdon, gdzie czekał już okrągły niebieski powóz.
- Uważaj na siebie.
Ucałowała Kathy w czoło na pożegnanie. Wiedziała, że nie może teraz stchórzyć. Zrobiła krok, który mógł stać się przełomowy. Lecz od czego zacząć? Miotała się w myślach. Krajobraz był bajeczny zielona pola, cisza i ogromne skarpy. Do głowy Silvii wpadł mały promień nadziei, może profesor Snape wie coś, o miejscu pobytu Diany. To mógł być trop. Tak! dziewczyna szybko teleportowała się do Anglii. To co zobaczyła przeraziło ją. Ulica Pokątna była zimna, Opanowana przez szmalcowników. Nie było już tej dawnej atmosfery przyjaźni i ekscytacji pozostał strach i smutek. Silvia wzięła głęboki oddech. Podeszła do szmalcownika stojącego nie daleko sklepu Olivandera.
- Szukam Severusa Snepa, muszę mu coś przekazać.
Szmalcownik uśmiechnął się złośliwie. Był niski i brudny.
- To nie będzie tania usługa.
Wyszczerzył zębiska jeszcze szerzej.
-10 galeonów.
Silvia pokazała woreczek. Było tam więcej niż wymagana suma. A szmalcownik to zauważył. Silvia pomachała woreczkiem i powiedziała.
- Zabierz mnie tam, a zapłacę Ci.
Szmalcownik chwilę się zastanawiał. Widać, że coś ukrywał. Poszedł w głąb Pokątnej. Minęli Bank Grigotta i Szpital. Szli w milczeniu. Przed oczami Sy ukazała się stara rudera. Na zewnątrz kręcił się jakiś mężczyzna. Miał czarne średniej długości włosy i ciemne szaty. Podeszli bliżej. Tak To Severus Snape. Silvia jak obiecała wręczyła szmalcownikowi sakiewkę, a szmalcownik zniknął w jednej sekundzie.
- Severusie...
Powiedziała cicho Sy. Popatrzyła jak jego ciało odwraca się w jej stronę. Trzymał różdżkę skierowaną wprost w kobietę. Jego twarz zbladła.
- Pani O'Conor.
- Szukam Diany. I wiem że możesz mi pomóc.
- Wiem po co przyszłaś. Powiedział zimno, jakby to było logiczne.
Panna Reeds jest zajęta. Ciągnął dalej z przekąsem.
- Severusie proszę to sprawa jej dalszego życia.
- Czy Ty Kobieto nie rozumiesz?! ona nie ma czasu dla takich jak ty.
Silvia nie dawała za wygraną. Dla siostry zawsze powinna znaleźć czas wyjęła różdżkę. i wycelowała w Twarz Snape'a
Pomyślała, że postraszy go. Jednak on wygiął jej rękę. Zbliżył się do niej i wyszeptał do ucha.
-Gdyby to ktoś zobaczył zabiłby cię. Jesteś zbyt słabym czarodziejem. Widzę, że nie da się Ciebie zbyć. Panna Reed będzie wieczorem na Cmentarzu w Dolinie Godryka. A teraz wynocha.
Puścił dziewczynę z objęć. Bolały ją ramiona i biodra, które wcześniej ścisnął śmierciożerca. Przerażona uciekła stamtąd. Minęło kilka godzin i zapadła ciemność. Dolina Godryka wyglądała spokojnie i cicho. To chyba jedyne miejsce, gdzie śmierciożercy nie zaglądają. Stała teraz na drodze prowadzącej na cmentarz. chłód owiewał jej ciało. Na około były drzewa i zapalona latarnia, gdzie nie gdzie stała stara ławeczka. ścieżka była długa i prosta. Nagle wszystkie światła zgasły i zapanowały głucha cisza. Przy końcu dróżki prowadzącej na cmentarz pojawiły się trzy osoby Silvia schowała się za drzewa i kierowała się w ich stronę.
- Ty, Greyback idź na cmentarz od zachodu. Wiesz co to zachód? A ty Bartemiuszu od wschodu. Nie zgubcie się.
Szukamy grobu Bowman Wright. Czarny Pan zostawił tam wskazówki. Czekacie na mapę? Jazda!!
Oj tak Diana nic się nie zmieniła, Silvia zobaczyła szybko oddalających się dwóch mężczyzn. Pomyślała teraz, albo nigdy. Wyskoczyła zza krzaka stojącego tuż u wrót cmentarza i złapała Dianę za rękę nim ta zdarzyła zrobić jakikolwiek ruch.
- Avaa...
Nie to ja głupia powiedziała do siostry nim ta zakończyła zaklęcie.
- Mogłam Cię zabić idiotko! Wysyczała.
- Czy Arthur zabił kogoś? Mów!
- Zamknij się? Czyli już wiesz.
- Tak!! Trzymałam w domu..
- Kogoś takiego jak ja? Ciesz się miał dobre wynagrodzenie, dbałam o niego.
- Nie musiałaś.
- Nie musiałam? A myślisz, że był takim dobrym różdżkarzem? Miałaś wszystko dzięki nam. I narzekasz jeszcze? Powinnaś być mi wdzięczna. To nie ja go namówiłam. Sam przyszedł.
- Łżesz jak pies.
Silvia machnęła różdżką, jednak Diana była szybsza.
- Ty chcesz pokonać mnie? Teleportuj się zanim będę zmuszona Cię zabić.
Silvia wiedziała, że Diana nie kłamie ze smutkiem podniosła się z ziemi.
-Czy Kathy to twoje dziecko?
- Nie.
Wtedy zrozumiała, że Diana wcale nie jest takim potworem za jakiego uchodziła. Nie zmusiła Arthura i to nie przez nią zginął to jej starczyło. Teleportowała się do Gospody Pod Świńskim Łbem. Wynajęła pokój. Próbowała zasnąć jednak na marnie. Rozmyślała o tym wszystkim co ją spotkało. Popłakała się i nie wiedziała kiedy zasnęła. Z samego rana wyszukała wszystkich przedmiotów. Jednak problemy miały się dopiero zacząć...
Włókno ze smoczego serca, bardzo rzadkie i trudne do zdobycia. Trzeba zabić smoka im mocniejszy charakter i groźny smok tym silniejszy rdzeń. Silvia deportowała się do Rumunii, tam bowiem były najgroźniejsze. Przemierzała góry i lasy podziwiając piękny krajobraz. Zobaczyła smoka, jest. Rogogon Węgierski. Najgroźniejszy ze smoków. Ataki zaczęła już z powietrza. Jednak był na nie odporny, zdawało się, że nawet ich nie odczuwa. Sy zeszłą niżej wiatr wiał z taką siłą że spadła z miotły, kilka metrów za smokiem, który się pożywiał. Leżała tak przez chwilę, stłukła kolano i prawdopodobnie zwichnęła nadgarstek. Jednak to dodało jej więcej adrenaliny. Smok zauważył Silvię. Popatrzyła na nie i zaczął zionąć ogniem. Na szczęście dziewczyna w porę odskoczyła. znów raniąc sobie rękę. Dźwignęła się i chwiejnym krokiem starała się zbliżyć do smoka. Na próżno ten miotnął nią kawałkiem ogona jak malutką lalką. Silvia spanikowała chciała uciec jednak miotła była połamana, a na teleportację nie miała już sił. schowała się za konar starego drzewa. Kątem oka zauważyła dzidę. Pomyślała teraz albo nigdy, pobiegła po nią kryjąc się po krzakach.
- Hej ty
A smok mechanicznie podreptał za nią. Dziewczyna myślała już o śmierci gdy nagle odruchowo wbiła dzidę w mocne ciało, ogromnego smoka. Ten momentalnie padł na ziemię i zaczął zionąć ogniem. Silvia poczekała, aż zwierze przestanie cierpieć. Po kilku godzinach odeszło. Sy uroniła łzę. Wyciągnęła dzidę i delikatnie wykroiła serce, które jeszcze biło podzieliła je na 3 równe włókna. Gdyż więcej nie dało się zabrać. Ściągnęła też kilka łusek. Ucałowała smoka. Siedziała z nim tak do zmierzchu następnie teleportowała się prosto do domu.
W lustrze zobaczyła cień siebie podkrążone oczy, złamany nadgarstek, opuchniętą twarz. Wypiła szkiele-wzro, najohydniejszy napój świata. Czuła przenikliwy ból w ręce. To kości, łączyły się. Myślała nad wizytą u Munga. Ale co wtedy powie Tomowi? Miała uważać na siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Myślodsiewnia Silvii
Forum www.kronikireichen.fora.pl Strona Główna -> Myślodsiewnia
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 1 z 1  

  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin